Friday 14 March 2014

Me. Myself. Marlena.

Prawdopodobnie jest kilka rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć, zanim zamieszczę kolejne posty. Zdaję sobie sprawę, że pierwszymi czytelnikami będą głównie moi znajomi, więc odpuszczę sobie zamieszczanie "Ody do Moich Licznych Par Butów" i nie będę pisać o tym, kiedy mam urodziny ( od tego jest przecież Facebook).
Ważną informacją, która z pewnością będzie nadawała pewien kierunek moim postom jest to, że od prawie dwóch miesięcy mieszkam w New Delhi. O ile nie zostanę potrącona przez rikszę/motor/skuter/samochód/autobus przechodząc przez ulicę, spodziewam się, iż pomieszkam tutaj jeszcze kolejne dwa miesiące.
Nie będzie to kolejny blog podróżniczy - nie mam zamiaru nikogo zamęczać opisem Taj Mahal i innych licznych grobowców czy światyń, jakie możecie zobaczyć w tym ogromnym kraju. Z pewnością jednak doczekacie się mniej lub bardziej przydatnych porad, jak sobie w Indiach poradzić.
Nie jestem typem turystki, która przez 12 godzin gania od zabytku do zabytku, przyswajając kolejne daty i nazwiska władców. Zamiast tego wolę usiąść w strategicznym punkcie i obserwować ludzi, którzy tworzą atmosferę miejsca, w którym przebywam.
Nie będzie to też kolejny blog modowy, chociaż na pewno pochwalę się nowymi butami, biżuterią czy innym cennym nabytkiem w prawdopodobnie okazyjnej cenie. Nawiązuję do kolejnego ważnego faktu - jestem ogromną fanką lumpeksów i wszystkiego, co tam znajdę.

Generalnie na tym blogu będziecie mogli przeczytać o wszystkim, czym chcę się podzielić z szerszym gronem osób nie nadużywając przy okazji cierpliwości znajomych z Facebooka. Ja pochwalę się kupnem kokosowego olejku do włosów i zamieszczę osiem zdjęć tego samego opakowania, a Wy będziecie to śledzić tylko pod warunkiem, że wejdziecie na mojego bloga (czyt.na własną odpowiedzialność). Śmiało można to więc nazwać sytuacją potocznie zwaną win-win.

Żeby nie zostawić Was w ogłupieniu typu "co właściwie wartościowego na tym blogu znajdziemy?" - rozwiewam wątpliwości. Nowe technologie, haute couture, DIY, współczesne kino, międzynarodowe stosunki polityczne - jak widzicie jestem właśnie na etapie samookreślania, który prawdopodobnie powinnam już dawno mieć za sobą.
Jestem też samozwańczą rekordzistką w liczbie polubionych fanpgage'ów na Facebooku, co w naturalny sposób czyni ten portal spolecznościowy moim codziennym newsletterem.
Wbrew pozorom jestem też bardzo dobrą obserwatorką - jako jedyna w tym momencie zauważyłam małpę wskakującą na dach uczelnianej stołówki. Kolejny fakt - nie jestem ogromną fanką zwierząt, więc zdjęć małych kotków się nie spodziewajcie :)



Teraz coś dla Was na dobry początek, strona bardzo pomocna przy okazji planowania podróży: http://www.visamapper.com/

Szybko i przystępnie dowiecie się z niej, dokąd wojaże możecie odbywać bez martwienia się o wizę lub w jakim kraju wizę możecie otrzymać "on arrival".
Polecam!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
To all the adventurous ones - here you have really helpful website to get you through the toughest part of planning your trips: http://www.visamapper.com/
Just select your nationality from a drop-down menu and check the colour of country you intend to visit. Dark green indicates visa on arrival, light green means that you don't need visa and maroon stands for required visa.

Highly recommended!



No comments:

Post a Comment